aktualności
Miasto przyszłości oczyma imigranta, stypendysty Kongresu Smart Metropolia
Gdańsk widziany oczyma Mohameda Atoun – stypendysty Smart Metropolia, Członka Rady Imigrantów i Imigrantek oraz właściciela gabinetu dentystycznego aktywnie działającego na rzecz dialogu międzykulturowego w metropolitalnym społeczeństwie.
Mohamed Atoun w kontekście swojego wystąpienia podczas VII Kongresu Smart Metropolia podzielił się z nami swoimi przemyśleniami na temat miasta przyszłości – miasta respektującego odmienność i czerpiącego korzyści z wielokulturowości jego mieszkańców.
Czego brakuje w moim mieście?
Na początku pragnę podkreślić, że Gdańsk jest miastem bardzo przyjaznym dla imigrantów i deklaruje otwartość dla każdego - pod warunkiem, że będzie on szanował prawo i tradycję tego miejsca. Jako obcokrajowiec mieszkający w Polsce od ponad 15-stu lat, patrzę na ten temat z dwóch perspektyw.
Po pierwsze jako imigrant, który aby znaleźć swoje miejsce w mojej drugiej ojczyźnie, musiał pokonać wiele przeszkód, zaczynając od bariery językowej. Teraz z kolei pojawiły się nowe wyzwania, aby odnaleźć to miejsce nie tylko dla siebie, ale również dla moich dzieci. Obecnie przekonuję się, że my, imigranci, jesteśmy potrzebni lokalnemu społeczeństwu - dzięki nam polskie dzieci mają kontakt z „innością”, otwierają oczy na świat. W przedszkolu moich dzieci pytania „w jakim języku rozmawiacie”, „co to za potrawa”, lub „a gdzie leży Palestyna”, są na porządku dziennym.
Druga perspektywa, to perspektywa gdańszczanina, który zdecydował się związać swoje życie z tym pięknym miastem - tu mieszkam i prowadzę z sukcesem swój biznes, jestem zameldowany i płacę podatki.
By dobrze zrozumieć kwestię relacji mieszkaniec – imigrant, trzeba zwrócić uwagę na sytuację geopolityczną na świecie. Ostatnie lata były i są ciężkie dla wielu nardów z powodu konfliktów zbrojnych. Konsekwencją tego jest fakt, że problem uchodźców urósł w mediach do rangi „tematu numer jeden”. Niestety, w tym czasie dużo negatywnych opinii i obrazów zostało utrwalonych w wyobraźni stosunkowo dużej grupy Polaków na temat imigrantów. Przez to część obywateli zaczęła podejrzliwie patrzeć na wszystkich imigrantów, co może niekorzystnie odbijać się na naszych wspólnych relacjach. Zapomniano o ważnej grupie spośród imigrantów – o tych, którzy przyjeżdżają do Polski w celach turystycznych, by założyć swój biznes lub studiować. Jednocześnie w środowisku imigranckim wiele osób na własnej skórze doświadczyło tej przykrej atmosfery. Taka sytuacja nie służy budowaniu pozytywnych relacji miedzy mieszkańcami a imigrantami.
By zobrazować potencjalnie pozytywne skutki dobrych relacji posłużę się przykładem studentów anglojęzycznych na Uniwersytecie Medycznym. Każdy z nich wydaje rocznie kilkadziesiąt tysięcy złotych na studia, wynajmują apartamenty w dobrych lokalizacjach, często korzystają z ofert gdańskich restauracji poznając smaki Polski, nierzadko kupują samochody i jeżdżą taksówkami. Warto o tym wszystkim wspomnieć i zastanowić się, jak to wpływa na gospodarkę miasta.
Jednak pieniądze to nie wszystko. Chciałbym wspomnieć również o drugim ważnym aspekcie, dla którego warto być otwartym. Otóż każdy z tych imigrantów, żyjących tu w metropolii, gdy wyjeżdża za granicę staje się ambasadorem miasta, regionu i kraju i zachęca innych do odwiedzenia i inwestowania tu - pod warunkiem, że przeważają pozytywne doświadczenia wyniesione z pobytu w Polsce. Przeciwnie będzie przy negatywnych wspomnieniach - wówczas będzie robił Polsce i metropolii antyreklamę. Warto zatem zastanowić się, jaki obraz metropolii czy Polski chcemy posłać dalej w Świat.
Kolejnym punktem wartym zwrócenia uwagi jest fakt, że imigranci w Polsce nie są reprezentowani w sposób wystarczający w kampaniach społecznych. Owszem, powstają pewne inicjatywy, ale są one skromne, a potrzeby znacznie większe.
Pragnę tu dodać, że moje doświadczenia jako osoby napływowej są również pozytywne. Spotkałem na swojej drodze wiele otwartych i komunikatywnych osób, dzięki którym moja symbioza z lokalną społecznością dokonuje się w przyjazny sposób. Poprzez ich zaangażowanie łatwiej mi również być inicjatorem wydarzeń zbliżających nasze kultury, oswajających odmienność. Ułatwia mi to prowadzenie dialogu międzykulturowego. Musimy pamiętać, że nawet w ramach grup etnicznych, wyznaniowych, narodowościowych – różnimy się miedzy sobą, nie zapominajmy o tym. Czerpmy korzyści z różnic, bo różnimy się pięknie!
Myślę, że potrzebne jest wzmocnione zaangażowanie obu stron, ale co ważne, w moim przekonaniu należy pozwolić imigrantom zorganizować się w budowaniu dialogu z mieszkańcami. Dajcie nam więcej zaufania i pozwólcie mówić własnym głosem. Wszak na komunikacji zawsze opiera się siła synergii, dzięki której możemy razem coś wartościowego wspólnie budować dla naszego społeczeństwa. Imigrant nie może być bohaterem wydarzenia, i jednocześnie nie mieć prawa głosu o jego przebiegu lub koordynacji.
Kilka słów dla lokalnej młodzieży - podróże to fajna rzecz i zachęcam do tego każdego z Was, ale macie również okazję tu, na miejscu, poznać kawałek świata. Właśnie dzięki imigrantom tutaj mieszkającym zbliżacie świat sobie samym, świat do Was przychodzi ze swoim pięknem, dzięki czemu, później podróżując, możecie mieć lepszy komfort obcowania z innymi kulturami w ich rodzimym środowisku. Porozmawiajcie z imigrantami – Waszymi sąsiadami, poznajcie ich kulturę, tradycje, język. Sami doświadczcie różnicy pomiędzy imigrantem mówiącym po polsku, a tym który nie zna języka polskiego. To pokazuje nam, jak ważna jest znajomość języków obcych - nigdy nie wiadomo kiedy nam się przyda.
I pamiętajcie polskie przysłowie, które mówi - co dwie głowy to nie jedna. Ja od siebie dodam - co dwie kultury to nie jedna. Różnorodność to siła, to moc, to bogactwo - po prostu to skarb.
Mohamed Atoun
atounmohamed@gmail.com